Photo Instagram hasztag #ironmom |
Kobieta, matka i triathlonistka przez duże T - poznajcie Elizę, znaną jako Elli King lub jak kto woli Stalową Fokę.
PT: Cześć Co słychać. Dziękuję, że zgodziłaś się odpowiedzieć na kilka pytań.
Elli: Nie ma sprawy, dziękuję, że o mnie pomyślałaś.
PT: Od kiedy w Twoim życiu jest triathlon i dlaczego właśnie on?
Elli: Nie ma sprawy, dziękuję, że o mnie pomyślałaś.
PT: Od kiedy w Twoim życiu jest triathlon i dlaczego właśnie on?
Elli:...odbiło mi i to totalnie jak rypnęłam ze schodów - unieruchomienie, spowodowane uszkodzeniem stawu skokowego zapoczątkowało serię "nieszczęść". Między innymi zaczęłam chodzić na basen, była to wówczas jedyna, możliwa forma rehabilitacji. Później, firma, w której pracowałam sponsorowała farmaceutom pakiety startowe na DOZ 10 km. W sumie nie wiem dlaczego się zapisałam. Nigdy wcześniej nie biegałam i nawet nie zamierzałam, bo ani talentu ani predyspozycji w tym kierunku - zawsze była ze mnie dorodna sztuka - żartuje Elli. Koszulka była ładna i córce na wf by pasowała, więc pojechałam odebrać pakiet w szpilkach, jedwabnej kiecce i żakiecie - wspomina. Ciąg "nieszczęśliwych" zdarzeń nie ustępuje. W pakiecie znalazłam ulotkę z Triathlon Energy - zostań bohaterem - 1/8 IM dystans - start za niecałe 5 miesięcy. No i zostałam BOHATEREM - śmiech.
PT: Podoba mi się w Tobie ten cały luz i dystans jaki masz do triathlonu. Czy w dzieciństwie uprawiałaś jakikolwiek sport?
Elli: Próbowałam różnych aktywności. Było karate, pływanie, judo. Mój trener od wf chciała ze mnie zrobić gwiazdę od podnoszenia ciężarów. Potrafiłam wyciągnąć małego fiata z kierowcą w środku z kanału burzowego - śmieje się. Szczęśliwie zakochałam się i wyszłam za mąż. Więc tak na prawdę za wyjątkiem pływania i to żabą dyrektorką to nic systematycznie. Sama nauczyłam się pływać w Bałtyku mając 4 lata - wyznaje - darzymy się się miłością wzajemną.
PT: Czy rodzina Cie wspiera w sporcie?
Elli: Początkowo rodzina bardzo przeżywała, że nagle mi coś odbiło. Jednak, powoli zaczęłam ich angażować, a to bieg charytatywny, a to sztafeta rodzinna. Teraz jest mi łatwiej bo córki duże (13, 17 lat) i już część pasji dzielimy wspólnie. Pływanie trenujemy razem, ze starszą czasem biegamy a przynajmniej udajemy;) Na rower chodzę ze ślubnym i naszą szaloną grupą rowerową - kręcimy po okolicznych lasach cały rok bez względu na pogodę. W zasadzie asfalt to ostateczność i zawody. Pływam też cały rok w różnych zbiornikach. W torbie mam zawsze kostium i bojkę. Kraula uczę się dopiero od 1.5 roku, zmotywowały mnie do tego córki żartując, że nie tylko ostatnia, ale jeszcze żabką dyrektorką zasuwa - śmiech.
PT: Bosko! Dużo trenujesz w tygodniu jak łączysz treningi z życiem zawodowym i rodziną?
Elli: W tygodniu na trening poświęcam 6-10 godzin. Pracuję w systemie 12 godzinnym, więc jak idę do pracy to nie ma mnie w domu od 8:00 do 22:00. Wstaję wtedy o 5:45 i robię trening biegowy lub idę przed pracą na basen. W dniu wolnym trening kolarski i siłownia. Niedawno trafiłam pod skrzydła Ani i Pawła, którzy wyciskają ze mnie siódme poty. Na siłownię zabieram starsza córkę.
Jesteśmy całkiem normalną rodziną - opowiada Elli. Gotuje obiady, piekę ciasta, robię przetwory na zimę. Mamy sad, warzywniak i rożne zwierzęta. Nie korzystamy z gotowych dań, mnóstwo rzeczy robimy sami. Zamiast kupować wędliny wolę upiec mięso- przyznaje. Zajęć w domu i ogrodzie mnóstwo. Wozimy córki na dodatkowe zajęcia. Obie pływają, młodsza jeździ konno. Jednak znajduję jeszcze chwilę dla siebie, bardzo lubię czytać literature klasyczną, a i czasem uda się ze ślubnym obejrzeć jakiś dobry film.
PT: Zauważyłam, że wykazujesz dość ekstatyczną fascynację zimnem.
Elli: Najbardziej lubię treningi w chłodne miesiące, trenuję ubrana w krótkie spodenki i sam stanik sportowy. Wskakuję w kostium i pływam w zalewie w Strykowie. A miłość do lodowatej wody odkryłam zupełnie przypadkiem. Znalazłam ekstremalny triathlon SteelMan, gdzie etap pływacki jest bez pianek. Warunkiem wystartowanie w tym triathlonie jest udokumentowana zdolność do pływania w niskich temperaturach wody w samym kostiumie i czepku. Przeszłam krótki instruktaż od organizatora w piątek a już w niedzielę stanęłam na pomoście zalewu i dałam nura do wody, która wówczas miała jakieś 5 stopni Celsjusza. To było to. Pływanie w niskiej temperaturze jest jak seksem, albo go polubisz od razu albo docenisz po czasie - stawia kropkę Elli.
PT: Czy kąpiele w zimnej wodzie to również Twój sposób na regenerację?
Elli: Od momentu, kiedy zaczęłam pływać zimowo, praktycznie nie choruje. Zawsze też lubiłam pływać w wodach otwartych, nie przerażają mnie wodorosty i temperatura wody. Moja najlepsza regeneracja to lodowate kąpiele, bieganie boso po śniegu, nacieranie się śniegiem. Młodsza córa również wykazuje odporność na chłodną wodę - mówi z dumą.
PT: Start, który zapadł Ci w pamięci na dłużej?
Elli: Na pewno debiut - bo dopiero podczas zawodów przekonałam się, że to był strzał w dziesiątkę. Szczerze to ciekawość była większa niż stres. Taki pierwszy, prawdziwy trening biegowy odbyłam 2 tygodnie oprzed startem. Ze względu na ciągle puchnący staw skokowy miałam zakaz. Gallowayem - ale przetruchtałam swoje pierwsze w życiu 5 km - uśmiecha się. Drugi start, który zajmuje szczególne miejsce w moim sercu to Mistrzostwa Polski w triathlonie ekstremalnym SteelMan, odbywające się w styczniu - mój epicki wyryp na etapie rowerowym już na pierwszym okrążeniu, rozwalone kolano, lejąca sie krew strumieniem - wspomina. Pozbierałam się, napakowałam śniegu pod spodenki kolarskie i wsiadłam na rower, tylko niestety mogłam używać tylko jednej nogi. Organizator chciał mnie zdjąć z trasy, ale na mój mord w oczach oraz wysyczane teatralnym szeptem spiehdalaj, wmurowało go i wolontariuszy w miejsce. Na mecie czyhali na mnie sanitariusze, złapali za bety, wsadzili siłą do karetki, opatrzyli nogę i kazali jechać na SOR. Zjawiłam się koło wtorku i ortopeda na widok nogi zaniemówił, po czym stwierdził, że padłam ofiarą przemocy domowej. Wypadek na rowerze pokazał mi, że jestem w stanie skupić się na celu, bez względu na okoliczności. Taki już charakter - 100% baran - jak się uprę to strach się bać. Dzięki organizatorowi SteelMana, wyżej wspomnianemu Robertowi - śmiech, poznałam ludzi podobnych do siebie. Dla których pianka to fanaberia. Prawdziwe pływanie to zawodnik, kostium kąpielowy i woda, która pieści jego skórę. To dzięki Robertowi mam ksywkę Stalowa Foka - śmiech.
PT: Uwielbiam to Twoje swoiste poczucie humoru.
Elli: Z moim brakiem talentu sportowego, tylko poczucie humoru mnie ratuje - żartuje.
PT: Elli, ale Ty to powoli stajesz się ikoną polskiej sceny Triathlonowej. Zostałaś nawet administratorem jednej z najpopularniejszych grup Triathlonowych na Facebooku.
Elli: Administrowanie zacną grupą to niesamowity fart. Od początku przygody z TRI mam szczęście do ludzi. Z poprzednim adminem grupy Marcinem, mimo, iż odpuścił sobie triathlon i fb, cały czas się przyjaźnię. To dzięki jego rekomendacji, główny admin, zaproponował mi administrowanie. Sportowiec ze mnie marny, ale działam na grupie już 3 lata i nie zamierzam rezygnować - zapewnia Elli.
PT: Już wiem dlaczego Stalowa Foka, ale Elli King skąd się wzięło?
Elli: Elli od Eliza a, że KING. Koleżanki z pracy mnie tak przewrotnie przechrzciły. Królowa od zamiłowania do sukni i pięknej biżuterii. W życiu w pracy nie byłam w spodniach. I tak już zostało.
PT: Twoje przesłanie dla innych kobiet
Elli: Uwierz w siebie, albo chociaż każdego dnia powtarzaj sobie, że pewnego dnia staniesz się legendą. Rusz dooope i rób co chcesz. Nie ma rzeczy nie możliwych. Notabene, mój pan od wf-u w liceum zemdlałby, gdyby dowiedział się o moich wyczynach w tri.
PT: Dziękuję Elli, cudownie się z Tobą rozmawiało.
Elli: Dziękuję również
Eliza lat 41, mama 17 letniej Magdy i 13 letniej Oli. Zawodowo, farmaceutka i specjalistka zdrowia publicznego. Pasjami ładująca się w sytuacje, do których, jak sama przyznaje - może bak jej talentu, ale serce ma wielkie. Obecnie w Triathlonie jest już 3 lata i szykuje się do pełnego dystansu Ironman, czyli 3800m pływanie, 180 km jazdy na rowerze oraz 42,195 km biegu, który odbędzie się we wrześniu 2020 roku w Malborku podczas Castle Triathlon.
Daj znać jeżeli podobała Ci się historia Elizy. W zanadrzu mam jeszcze kilka. Napisz w komentarzu czy chcesz usłyszeć więcej i czy #ironmom to temat Ci bliski. A może chciałabyś opowiedzieć mi swoja historię?
Ściskam
Aga
@projekt_tri
Jesteśmy całkiem normalną rodziną - opowiada Elli. Gotuje obiady, piekę ciasta, robię przetwory na zimę. Mamy sad, warzywniak i rożne zwierzęta. Nie korzystamy z gotowych dań, mnóstwo rzeczy robimy sami. Zamiast kupować wędliny wolę upiec mięso- przyznaje. Zajęć w domu i ogrodzie mnóstwo. Wozimy córki na dodatkowe zajęcia. Obie pływają, młodsza jeździ konno. Jednak znajduję jeszcze chwilę dla siebie, bardzo lubię czytać literature klasyczną, a i czasem uda się ze ślubnym obejrzeć jakiś dobry film.
PT: Zauważyłam, że wykazujesz dość ekstatyczną fascynację zimnem.
Elli: Najbardziej lubię treningi w chłodne miesiące, trenuję ubrana w krótkie spodenki i sam stanik sportowy. Wskakuję w kostium i pływam w zalewie w Strykowie. A miłość do lodowatej wody odkryłam zupełnie przypadkiem. Znalazłam ekstremalny triathlon SteelMan, gdzie etap pływacki jest bez pianek. Warunkiem wystartowanie w tym triathlonie jest udokumentowana zdolność do pływania w niskich temperaturach wody w samym kostiumie i czepku. Przeszłam krótki instruktaż od organizatora w piątek a już w niedzielę stanęłam na pomoście zalewu i dałam nura do wody, która wówczas miała jakieś 5 stopni Celsjusza. To było to. Pływanie w niskiej temperaturze jest jak seksem, albo go polubisz od razu albo docenisz po czasie - stawia kropkę Elli.
Photo by Eliza źródło własne |
PT: Czy kąpiele w zimnej wodzie to również Twój sposób na regenerację?
Elli: Od momentu, kiedy zaczęłam pływać zimowo, praktycznie nie choruje. Zawsze też lubiłam pływać w wodach otwartych, nie przerażają mnie wodorosty i temperatura wody. Moja najlepsza regeneracja to lodowate kąpiele, bieganie boso po śniegu, nacieranie się śniegiem. Młodsza córa również wykazuje odporność na chłodną wodę - mówi z dumą.
Photo by Eliza źródło własne |
PT: Start, który zapadł Ci w pamięci na dłużej?
Elli: Na pewno debiut - bo dopiero podczas zawodów przekonałam się, że to był strzał w dziesiątkę. Szczerze to ciekawość była większa niż stres. Taki pierwszy, prawdziwy trening biegowy odbyłam 2 tygodnie oprzed startem. Ze względu na ciągle puchnący staw skokowy miałam zakaz. Gallowayem - ale przetruchtałam swoje pierwsze w życiu 5 km - uśmiecha się. Drugi start, który zajmuje szczególne miejsce w moim sercu to Mistrzostwa Polski w triathlonie ekstremalnym SteelMan, odbywające się w styczniu - mój epicki wyryp na etapie rowerowym już na pierwszym okrążeniu, rozwalone kolano, lejąca sie krew strumieniem - wspomina. Pozbierałam się, napakowałam śniegu pod spodenki kolarskie i wsiadłam na rower, tylko niestety mogłam używać tylko jednej nogi. Organizator chciał mnie zdjąć z trasy, ale na mój mord w oczach oraz wysyczane teatralnym szeptem spiehdalaj, wmurowało go i wolontariuszy w miejsce. Na mecie czyhali na mnie sanitariusze, złapali za bety, wsadzili siłą do karetki, opatrzyli nogę i kazali jechać na SOR. Zjawiłam się koło wtorku i ortopeda na widok nogi zaniemówił, po czym stwierdził, że padłam ofiarą przemocy domowej. Wypadek na rowerze pokazał mi, że jestem w stanie skupić się na celu, bez względu na okoliczności. Taki już charakter - 100% baran - jak się uprę to strach się bać. Dzięki organizatorowi SteelMana, wyżej wspomnianemu Robertowi - śmiech, poznałam ludzi podobnych do siebie. Dla których pianka to fanaberia. Prawdziwe pływanie to zawodnik, kostium kąpielowy i woda, która pieści jego skórę. To dzięki Robertowi mam ksywkę Stalowa Foka - śmiech.
Epicka wyrypa photo by SteelMan |
PT: Uwielbiam to Twoje swoiste poczucie humoru.
Elli: Z moim brakiem talentu sportowego, tylko poczucie humoru mnie ratuje - żartuje.
PT: Elli, ale Ty to powoli stajesz się ikoną polskiej sceny Triathlonowej. Zostałaś nawet administratorem jednej z najpopularniejszych grup Triathlonowych na Facebooku.
Elli: Administrowanie zacną grupą to niesamowity fart. Od początku przygody z TRI mam szczęście do ludzi. Z poprzednim adminem grupy Marcinem, mimo, iż odpuścił sobie triathlon i fb, cały czas się przyjaźnię. To dzięki jego rekomendacji, główny admin, zaproponował mi administrowanie. Sportowiec ze mnie marny, ale działam na grupie już 3 lata i nie zamierzam rezygnować - zapewnia Elli.
PT: Już wiem dlaczego Stalowa Foka, ale Elli King skąd się wzięło?
Elli: Elli od Eliza a, że KING. Koleżanki z pracy mnie tak przewrotnie przechrzciły. Królowa od zamiłowania do sukni i pięknej biżuterii. W życiu w pracy nie byłam w spodniach. I tak już zostało.
PT: Twoje przesłanie dla innych kobiet
Elli: Uwierz w siebie, albo chociaż każdego dnia powtarzaj sobie, że pewnego dnia staniesz się legendą. Rusz dooope i rób co chcesz. Nie ma rzeczy nie możliwych. Notabene, mój pan od wf-u w liceum zemdlałby, gdyby dowiedział się o moich wyczynach w tri.
PT: Dziękuję Elli, cudownie się z Tobą rozmawiało.
Elli: Dziękuję również
Eliza lat 41, mama 17 letniej Magdy i 13 letniej Oli. Zawodowo, farmaceutka i specjalistka zdrowia publicznego. Pasjami ładująca się w sytuacje, do których, jak sama przyznaje - może bak jej talentu, ale serce ma wielkie. Obecnie w Triathlonie jest już 3 lata i szykuje się do pełnego dystansu Ironman, czyli 3800m pływanie, 180 km jazdy na rowerze oraz 42,195 km biegu, który odbędzie się we wrześniu 2020 roku w Malborku podczas Castle Triathlon.
Daj znać jeżeli podobała Ci się historia Elizy. W zanadrzu mam jeszcze kilka. Napisz w komentarzu czy chcesz usłyszeć więcej i czy #ironmom to temat Ci bliski. A może chciałabyś opowiedzieć mi swoja historię?
Ściskam
Aga
@projekt_tri
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Wasze komentarze są dla mnie cennym źródłem informacji do tego, aby blog mógł się rozwijać. Będą też stanowiły inspirację do kolejnych wpisów. Dziękuję!
Aga