września 02, 2022

Mistrzostwa Polski Białystok 2022 dystans olimpijski| Elemental Tri Series

podium elementaltri series
Fot. Źródło własne. Na podium z Olą i Sergiuszem, Mistrzami Polski w swoich kategoriach wiekowych.


    MP w olimpijce, dla niewtajemniczonych to: 1500m pływania, 40km jazdy rowerem oraz szybka dyszka na deser. Hmm... dla kogo szybka dla tego szybka. Ja zwykle wybieram radosne pląsanie na granicy dobrego samopoczucia, co nie wróży świetlanej sportowej kariery, ale może za to będę się tym sportem bawić dłużej. Może.

    Mimo, że start w Białymstoku planowany jest na 14:48 to dzień rozpoczynam dość wcześnie. Standardowa procedura: szklanka wody, ryż z bananem i rodzynkami, kawa, wszystko ledwie przechodzi mi przez gardło. Zwykle w dniu zawodów nie jestem w stanie wcisnąć w siebie wiele jedzenia. Dlatego nadrabiam kilka dni przed ładując solidną porcję węglowodanów. O 8:20 jesteśmy gotowi, żeby wyruszyć z domu do Stawigudy, gdzie podrzuca mnie Rafał. Umówiona jestem z Olą i Sergiuszem, którzy również startują i w dalszą drogę ruszamy razem. Rafał przyzwyczaił się do tego, że swietnie radze sobie sama na zawodach, także z ulgą wymiksowuje się i z tych zawodów. Nie jestem zła, choć wiem, że znów będzie mało pamiątkowych zdjęć czy filmów z mety, no i dopingu na trasie. On ciężko znosi wysokie temperatury i ja to rozumiem. Poza tym nie ma wkrętki na triathlon i korzysta z ostatnich chwil z dziećmi przed swoim wyjazdem na żagle. To jego pasja. Mnie cieszy fakt, że zaczął coś robić dla siebie. Bo pasja jest istotą szczęśliwego życia.


    W Stawigudzie pakujemy sprzęt do transportera i ruszamy w drogę. Mamy o czym rozmawiać, więc trasa mija szybko. O 13:00 jesteśmy na miejscu. Zanim jeszcze zabierzemy rowery do strefy, idziemy rozeznać się w terenie. Po drodze spotykamy wiele znajomych twarzy. Czwarty sezon w triathlonie, więc trochę się już ludzi kojarzy, a z niektórymi nawet przyjaźni. Towarzyski aspekt tej imprezy odgrywa tu dużą rolę.


    Chwilę po tym jak docieramy pod metę wpada tam pierwsza Polka z Elity - Paulina Klimas z czasem 2:02:02, a tuż za nią siostry Sudak, plasując się kolejno na drugim i trzecim miejscu. Jak one walczą te dziewczyny z elity, bieganie poniżej 40 minut a w przypadku Pauliny 36:21 to jest już światowy poziom. Duma!


    A ja no cóż. Poszłam z rowerem do strefy, gdzie pakiety czekały w koszykach. Mój numer 294, dobrze go pamiętam. Zresztą przed samym wejściem zostajemy opisani na przedramieniu i łydce. W strefie oczywiście, całuski, tulaski, życzenia udanych startów, wymiana uprzejmości itd itp. Z radością idę powiesić rower na belce, bo oklejałam go pod ogrodzeniem, ciut ciasno było przy stanowisku. Nagle oblewa mnie zimny pot, a w głowie wybrzmiewa siarczysty i przepełniony paniką F.U.C.K. Chyba gorszego koszmaru jeszcze na zawodach nie przeżyłam. Tak to ja! Okleiłam się nie swoim numerem startowym. Zamiast 294 zabrałam pakiet z sąsiedniego koszyka z numerem 296. No, rzesz K ja pitole, to tylko ja mogę taki numer samej sobie wykręcić. Jak nic mam już po zawodach. A było tak miło. KURTYNA!


    No, ale ja bez walki się nie poddam, przegoniłam więc czarne chmury i nie zważając na otoczenie, a niezły bajzel zostawiam na stanowisku, lecę do sędziego. Tłumaczę co się stało, a ktoś z obsługi pyta czy się odkleić nie da😎 serio? Więc kierują mnie do namiotu biura zawodów. Kiedy Pani słyszy co się stało, jedyne co jest w stanie z siebie wydusić to ojejku jejku, ojejku jejku... Zdaje się, że nie często mają takie przypadki. Szczęśliwie dla mnie, kryzys udaje się zażegnać i w ciągu 10 minut mam już przepisany numer, a kolega, który otrzymał mój stary, nie pojawił się na zawodach. Uff!


    Rozgrzewka, kilka foteczek z dziewczynami przed startem. I lecimy w te gorąca, bo 25 stopniową toń jeziorną, naturalnie, bez pianek.


Dziewczyny w triathlonie, olimpijka Białystok, Mistrzostwa Polski
Fot. Michał Loska. Kolorowo nam, tuż przed startem wspólnym z brzegu, podczas MP na dystansie olimpijskim, Białystok 2022. Na zdjęciu od lewej ja, Edyta, Justyna, Ola i Wojtek.


PŁYWANIE


    STRATEGIA: nie lubię w "pralkę" więc chcę stanąć z boku i opłynąć ławicę wspólnie startujących zawodników i zawodniczek. I wszystko byłoby Ok gdyby: 

a) okularki nie zaczęły przeciekać, 

b) okularki nie zaczęły parować, 

c) nie dostałabym ataku paniki. 


    Wszystko na raz, plus świadomość, że wszyscy lecą na łeb na szyje, bo to w końcu są Mistrzostwa Polski spowodowało, że tak mnie przytkało, że dramat o odzyskanie oddechu toczył się prawie do pierwszej boi nawrotowej. Wiedziałam, że mam już zaorane i jedyne co teraz mogę zrobić to zwyczajnie wykonać zadanie do końca. Powoli odzyskuję kontrolę i płynność. Wyjście australijskie na drugą pętle też wymaga treningu, bo można sporo sekund stracić wychodząc i wchodząc ponownie do wody. Ostatecznie etap pływacki kończę po prawie 32 minutach. No dumna nie jestem. 

Wnioski: zbyt krótka rozgrzewka, brak skupienia na robocie i ogólnie rozproszenie uwagi były powodami sytuacji, która nie powinna była mieć miejsca. Amen!


T1


    W strefie o dziwo poszło mi szybko bo tylko 1'05 i pędzę z rowerem, bo przecież muszę gonić. Miałam poczucie, że już wszyscy dawno są na trasie i bardzo się nie pomyliłam.

Triathlon część rowerowa
Fot. Michał Loska. 

ROWER


    Tu dopiero zaczyna się zabawa. Cztery pętle, a w każdej po 4 nawrotki. W pewnym momencie tracę rachubę, na której już jestem i gdzie zjazd do strefy😎 Nie czepiam się trasy, szanuje bardzo kreatywność i cieszę się, że mogłam na takiej wystartować. Mimo całkiem dobrych umiejętności nawrotowych trafiłam jeden zator i raz zawróciłam przed sędzią, zamiast za nim, wiec wypadało się cofnąć i dokonać manewru ponownie. Poza tym, trzymałam Watty, pozwoliłam sobie na mocniejsze kręcenie i nienajgorzej ten rower wypadł bo z czasem 1:10:21 co uplasowało mnie w połowie stawki open tracąc do pierwszej zawodniczki niecałe 5 minut. W tych warunkach to chyba całkiem dobrze. Druga strefa wychodzi nieco wolniej bo aż 2'25 odstawiam rower, zakładam skarpety, buty, a pasek z numerem ogarniam już w biegu.


BIEGANIE


    Moja pięta Achillesa. I choć jest lepiej, to na żadnym etapie tak nie cierpię jak na bieganiu. Paradoksalnie, najgorzej znoszę ból w ramionach, kiedy zwiększa się poziom zakwaszenia organizmu. Może coś robię nie tak, ale właśnie takie odczucia mi towarzyszą. Dlatego też większość biegu trzymam się granicy, gdzie oddech jest jeszcze pod kontrolą, żeby przyspieszyć na ostatniej prostej. Choć odcinek w okolicy mety też jest nieźle pokręcony, a na samą metę biegnie się po plażowym piasku. 

Trasa 4 pętle o niewielkim nachyleniu około 1 km pod górkę i powrót 1 km z górki, około 500 m zawijasków w okolicach mety, łącznie 9,4 km, choć garminy pokazywały 9,6 km. Dwa punkty nawadniające i jeden natrysk. Super było obserwować inne zawodniczki jak szybko potrafią taką dyszkę lecieć i jak może różnić się krok biegowy każdej z nich. Jedne biegły lekko niczym gazele, inne siłowo wybijały się z łydki, jeszcze inne napędzała szybka kadencja, a już w ogóle wszelkie wyobrażenie przeszedł widok dziewczyna, która każdą pętle pokonywała dużymi, szybkimi susami. 

Swój bieg kończę w 49'08 a całość z czasem 2:34:56


I jeszcze fotka z medalami w obiektywie Wojciecha
Fot. Wojciech Litwiniuk. Na zdjęciu od lewej: Natalia, ja, Agata, Edyta, Ida.

    Trasa niedoszacowana wyszło łącznie 49,11 km z czego 2 km na rowerze i około 400m na bieganiu. Mimo to super ciekawa i wymagająca. Dwie pętle pływania, cztery na rowerze i cztery biegowe dały poczucie, że czas mijał szybko i fajnie można było się nakręcać widząc innych zawodników i zawodniczki.


Jeżeli wciąż się zastanawiasz czy triathlon jest dla Ciebie to ja Ci mówię jest!


Dzięki, że zajrzałaś/zajrzałeś na mojego bloga i do następnej przygody, która już 04.09 w Malborku!


Aga

@projekt_tri







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wasze komentarze są dla mnie cennym źródłem informacji do tego, aby blog mógł się rozwijać. Będą też stanowiły inspirację do kolejnych wpisów. Dziękuję!
Aga

Copyright © Aga projektTRI , Blogger